"Nie widziałam cię już od
miesiąca.
I nic. Jestem może bledsza,
Trochę śpiąca, trochę bardziej
milcząca,
Lecz widać można żyć bez
powietrza"
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
,,Zostałam w domu sama. Mężczyzna już
dawno wyszedł, a ja w spokoju mogłam użalać się nad swoim losem. W dłoni
trzymałam fotografię niemowlęcia, którą postanowiłam zachować. Nie wiem ile
czasu się w nie wgapiałam i co tak naprawdę chciałam tym osiągnąć, ale z każdą
chwilą docierał do mnie przykry fakt – Sasuke mnie zdradził.
Otarłam spływające z policzków łzy i
podjęłam chyba najtrudniejszą decyzje w całym moim życiu. Przystałam na
propozycję nieznajomego. Chwyciłam niedawno zakupioną torbę podróżną i wpakowałam
w nią wszystkie najpotrzebniejsze mi rzeczy; kilka własnych ubrań,
sentymentalne pamiątki, z którymi ciężko byłoby mi się rozstać. W tej chwili
nie myślałam, nie zastanawiałam się nad tym co będzie dalej, po prostu
uciekałam. Dalsze rozpaczanie i uleczanie mojego pokruszonego serca zrzuciłam
na dalszy plan. Przed opuszczeniem domu wykonałam jeszcze dwa telefony i nie
pozostawiając po sobie żadnej wiadomości opuściłam nasz niedawno zakupiony dom.
Wsiadając
do samochodu, jeszcze długo oglądałam się za siebie nie będąc pewna, czy dobrą
decyzję podjęłam. Ciągle płakałam, zwracając tym uwagę kierowcy.
—
Wszystko w porządku? — zapytał, gładząc mnie jedną ręką uspokajająco po
kolanie. Chyba oboje wiedzieliśmy, że to pytanie było bezsensowne. W tej chwili
nic nie było w porządku.
Uśmiechnęłam
się, uśmiechem pełnym wdzięczności i wyszeptałam:
—
Zaczynamy wszystko od nowa, nie?
Na
chwilę oderwał swoje spojrzenie od kierunku jazdy i z lekkim zdziwieniem
niepewnie mi przytaknął. "
— Sakura, wszystko w porządku?
— Spojrzenie kobiet zawisło nade mną, oczekując szczerej odpowiedzi. Nie
wiedziałam jak mam się zachować. Serce biło mi tak mocno i głośno, że miałam
wrażenia iż każdy może je usłyszeć. Kiwnęłam niepewnie głową i oderwałam się od
ściany. Z całą pewnością byłam blada, a wewnątrz mnie szalało prawdziwe tornado
uczuć. Strach, złość, smutek, żal, podniecenie i ciekawość. Wszystkie te
uczucia kumulowały się i zmieniały tworząc inne, całkiem nowe.
Czułam
strach na myśl o tym co może się wydarzyć.
Byłam
zła z powodu własnej bezsilności i tego, że nie potrafiłam przestać kochać.
Smutek
ogarniał mnie, gdy przypominałam sobie o obietnicy, którą złożyłam.
Podniecenie
budziło się w moim ciele na myśl, że znów będę mogła go zobaczyć.
Ciekawiło
mnie to jak wygląda i to czy się zmienił, a jeśli tak, to jak bardzo?
— Co z Aiko? —
zaniepokojony głos wychowawczyni przywołał mnie do porządku. Nagle
przypomniałam sobie, że nie udzieliłam jej odpowiedzi.
— W porządku. Ma parę
zadrapań i siniaków ale nie dolega jej nic poważnego — wykrztusiłam.
Kobieta
głośno odetchnęła z wyraźną ulgą. Zerknęłam na nią przelotnie, rozbieganym
wzrokiem wodziłam po korytarzach co chwilę nerwowo się rozglądając. On tu zaraz będzie! Byłam pewna,
że lada moment wyłoni się zza zakrętu jednego z korytarzy i spojrzy na mnie
tymi hipnotyzującymi oczami. Wiedziałam, że ta dziewczyna wydawała mi się nie
bezpodstawnie do kogoś podobna. Te same oczy, ten uśmiech. Tu nie było mowy o
żadnej pomyłce, ona była córką Sasuke. Wbrew pozorom sama świadomość tego, że
jest jego dzieckiem nie bolała tak bardzo. Przecież wiedziałam, że ma dziecko,
widziałam zdjęcie. Jednak mimo to wierzyłam, że jak nie zobaczę go na żywo to
będzie tak jakby ono nigdy nie istniało. Ale istnieje! – zabrzmiał stanowczy
głos w mojej głowie. Na ten temat już nie było żadnej dyskusji.
— Za ile będą rodzice? —
Pytanie Nori wyraźnie mnie zaciekawiło. Drgnęłam lekko i spojrzałam
ponaglającym wzrokiem na wychowawcę.
— Opiekunka powinna być
już w drodze...
— Jak to opiekunka?
Mówiła pani o rodzicach — zwróciłam jej uwagę. Czy ci ludzie nie mogą przestać
przyprawiać mnie o zawał?
— Ja... rozmawiałam z
ojcem Aiko, pan Uchiha mówił, że ma jeszcze parę spraw do załatwienia, ale na
miejsce przybędzie opiekunka.
— Niestety odebrać
dziewczynę będzie mógł tylko jeden z rodziców lub opiekunów prawnych, takie są
zasady. — Znów zabrała głos moja koleżanka po fachu. Kobieta w koku lekko się
zmieszała, Nori miała w sobie coś takiego, co sprawiało, że ludzie czuli przed
nią respekt – ja także.
— Mogę z nią porozmawiać?
— Cichy głos wychowawczyni najwyraźniej rozbawił rudowłosą, bo ta z uśmiechem
otworzyła jej drzwi do gabinetu, gdzie siedziała dziewczyna.
Nie
wiem o czym ze sobą rozmawiały, ale te coraz bardziej podnoszące się głosy
wcale mi się nie podobały. Wiele razy chciałam tam wejść i przerwać tą
"rozmowę", ale nie byłam pewna czy aby powinnam. No i pozostawała
jeszcze Nori, która stała obok mnie i przeglądała karty pacjentów, niby
zainteresowana swoją robotą, ale czułam jak bacznie na mnie zerka. Nie było mi
z tym komfortowo.
— Niech pani stąd
wyjdzie! — Na ten wrzask zareagowałyśmy wspólnie. Naprawdę się przestraszyłam!
Niby to tylko wychowawczyni, ale po takich krzykach człowiekowi w głowie tylko
najgorsze scenariusze. Pierwsza dorwałam się do drzwi, które już-już miałam
otworzyć, ale stanowcza ręka, która zacisnęła się na moim ramieniu ostudziła
mój zapał. Oburzona spojrzałam na trzymającą mnie rudowłosą. Czego chcesz! – pomyślałam. Na twarzy
kobiety pojawił się lekki uśmieszek, który zbił mnie z pantałyku.
— Widzę, że coś jest nie
tak Sakura. Za emocjonalnie do tego podchodzisz... — Właśnie miałam zaprzeczyć,
gdy Nori ponownie mnie wyprzedziła. — Spokojnie. Ja tu wejdę, a ty zostań.
Kiwnęłam
automatycznie głową i ustąpiłam rudowłosej miejsca. Może miała rację? Miałam
się nie angażować w relacje tej rodziny. Przecież to nie był mój problem, ja
swoją robotę wykonałam. Odprowadziłam koleżankę wzrokiem i usiadłam na pobliskim
krześle. Wzięłam głęboki oddech i bębniąc palcami o plastikowe boki
podejmowałam, jak dla mnie, trudną decyzję. Po mojej głowie krążyły słowa
Itachiego: "Nie powiem Sasuke. Sama to zrobisz". Wiedziałam, że muszę
w końcu wszystko wyjaśnić, przestać się przed nim chować, ale jednocześnie nie
chciałam tego robić. Bałam się, że dam się omotać uczuciom, że zapomnę o
krzywdzie jaką mi wyrządził.
Pociągnęłam
cicho nosem i otarłam załzawione oczy.
Sakura, ty histeryczko! – zganiłam w
myślach samą siebie.
Drzwi
od gabinetu otworzyły się z hukiem, a z pomieszczenia wyszła czerwona na twarzy
wychowawczyni. Nawet na mnie nie spojrzała tylko od razu zaczęła krążyć po
korytarzu mrucząc coś pod nosem.
— Co za zachowanie,
bezczelna! — warknęła i zaczęła przeszukiwać swoją torebkę. Wyciągnęła z niej
paczkę papierosów i zwracając się do mnie rzuciła tylko: "Zaraz
wracam", po czym opuściła korytarz. Pomyślałam sobie, że z tej Aiko musi
być niezłe ziółko skoro udało jej się tak zdenerwować tą spokojną kobietę.
Wstałam
z krzesła i cicho ruszyłam w stronę gabinetu.
— Nie powiadomiliście
mojego ojca, prawda? — spytała cicho układającej karty zdrowia Nori. Stałam w
drzwiach obserwując sytuacje.
— Twój ojciec już tu
jedzie. — Aiko momentalnie skuliła się na krześle. Już nie wyglądała na tak
pewną siebie i zbuntowaną, była zwykłym zagubionym dzieckiem. Oderwałam się od
futryny drzwi i weszłam w głąb pomieszczenia. Dwie pary oczów spoczęły na mojej
osobie. Jedno zdziwione, poważne, drugie oskarżycielskie i wystraszone.
Posłałam
im obu wymuszony uśmiech i weszłam do pomieszczenia obok w którym wcześniej
wypełniałam papierki. Postanowiłam iść za słowami Itachiego, skończyć z tym
użalaniem się nad sobą i w końcu zacząć żyć.
— Jest tu Uchiha Aiko? — Usłyszałam
kobiecy głos i jakieś dziecięce piski. Zaciekawiona oderwałam się od
wykonywanej pracy.
Stojąc
w progu między jednym gabinetem – moim miejscem pracy, a drugim – służącym do
przyjmowania pacjentów, dostrzegłam dość młodą dziewczynę próbującą złapać
oddech.
— Starałam się przybyć
jak najszybciej — wysapała między przerwami na wdech. Zza zamkniętych za jej
plecami drzwi cały czas dochodziły głośne piski. — Jestem opiekunką Aiko, zaraz
przyjedzie jej ojciec.
Oniemiała
zilustrowałam jej – no jakby nie patrzeć – ładną osobę. Miała długie, czarne
włosy, które doskonale wpasowywały ją do Uchihów. Była ładna, drobna i bardzo
kobieca. Po jej prostej postawie i dumie w błyszczących oczach od razu
wywnioskowałam, że nie jest byle kim. No nie do końca tak wyobrażałam sobie
opiekunkę do dzieci. W moich wyobrażeniach była to starsza pani! Jak widać
rzeczywistość nie zawsze jest tak bliska naszych marzeń.
— Może pani z nią tu
zaczekać... — mruknęła pod nosem Nori. Zgarnęła jakieś niebieskie teczki z
biurka i poprawiła kosmyk rudych włosów, po czym zwróciła się do mnie. — Ja
wychodzę, mam jeszcze kilka drobiazgów do załatwienia, zostaniesz tu z tym...
zamieszaniem?
— Jasne. — Zdziwiło mnie
to, że zgodziłam się na propozycję bez krzty niechęci w głosie. Chyba naprawdę
mi na tym zależało. Ech, niech to się już
skończy – błagałam w myślach. Przecież mogłam być teraz w domu, ale nie! Musiałam
się pchać tam, gdzie mnie nie potrzebowali!
Nori
szybko wyszła z pomieszczenie, zostawiając mnie samą. Zerknęłam jeszcze w
stronę drzwi, za którymi zniknęła. Ciągle niepokoiło mnie źródło dziwnych
pisków i tak jakby strzałów? Pokręciłam głową, odrzucając od siebie pomysł
sprawdzenie tego co dzieje się za ścianą. Powinnam brać przykład z Nori i
przestać interesować się nie moimi sprawami. Ogólnie ciekawiła mnie postać
mojej koleżanki po fachu. W ciągu dzisiejszego dnia zdążyłam zauważyć, że
rudowłosa była raczej człowiekiem spokojnym, nie lubiącym zamieszania i
zbędnych cyrków. Cieszyło mnie to, że nie była wścibska. Zwłaszcza, że wokół
mnie lubiły się dziać różne sensacje.
— Sumi? - odezwała się
niepewnie Aiko, przerywając tym samym ciszę. Pani Ładna spojrzała na nią
troskliwym wzrokiem i podeszła bliżej. Uważnie przyjrzała się jej twarzy i
wszystkim zadrapaniom, które w tej chwili ją zdobiły. Widać było, że obie są z
sobą blisko, może nawet się przyjaźnią? Nie powiem, zirytowało mnie to. — Mocno
jest zły?
— Jak zawsze... — mruknęła
Sumi, a ja poczułam się zbędna. Widząc jak zapowiada się na jakąś dłuższą
pogawędkę postanowiłam się ulotnić. Choć na chwilę, by mogły porozmawiać.
Chciałam zostać, dowiedzieć się czegoś więcej, ale tylko wyszłaby na wścibską.
Przy mnie na pewno będą się czuły niekomfortowo.
Ruszyłam
w stronę drzwi, jednocześnie postanawiając za nimi przeczekać nadchodzącą,
poważną rozmowę.
— Wychodzi pani? —
kiwnęłam potwierdzająco, głową w stronę młodej kobiety. — W dyżurce jest mały
chłopiec. Pielęgniarki zgodziły się go przez chwilę popilnować, mogłaby pani...
tak tylko na chwilkę się nim zająć? — Twarz Sumi nabrała lekko różowego koloru.
Nie byłam pewna o co dokładnie mnie
prosi, ani o jakie dziecko jej chodzi. Skoro Aiko była tu... Skamieniałam i
wstrzymałam oddech. Jeszcze raz przeanalizowałam w głowie jej słowa. Dopiero po
chwili dotarło do mnie, że ta krowa zostawiła małe dziecko obcym babom, dziecko
za które była odpowiedzialna! Mało tego, najprawdopodobniej było to dziecko
Sasuke!
— Ktoś musi — burknęłam,
czując jeszcze większą niechęć do Pani Ładnej. Owa kobieta chciała się chyba
jeszcze wytłumaczyć, ale już tego nie usłyszałam. Zamknęłam za sobą drzwi i
biegiem pognałam w kierunku dyżurki.
W
miejscu gdzie powinnam zastać, jeśli dobrze myślę, dziecko pilnowane przez
pielęgniarki, zastałam TYLKO pielęgniarki!
— Jest tu chłopiec? —
Cztery znudzone spojrzenia oblepiły mnie wzrokiem.
Żadna
z pielęgniarek siedzących w dyżurce nawet nie zdawała sobie sprawy o jakie
dziecko chodzi! Czułam się jakbym miała zaraz paść na zawał. Gdzie ona w końcu go
zostawiła?!
Nie
pytając już o nic, ruszyłam pobliskimi korytarzami. Szpital był duży, żeby nie
powiedzieć ogromny, a taki maluch... on mógł być wszędzie. Denerwowałam się, bo
naprawdę podejrzewałam, że może mu się coś stać. Mógł przecież opuścić szpital,
zostać porwany, uciec, coś sobie zrobić... Możliwości było tak dużo, a ja nie
wiedziałam co robić.
— Stój, bo cię zascele! —
Usłyszałam za sobą dziecięcy głos. Odruchowo wykonałam polecenia, obracając się
przy tym. Od razu mi ulżyło, a z serca spadł wielki kamień. Przede mną stał
mały chłopiec, na oko może miał gdzieś te trzy lata. Czarne włosy, ciemne oczy, te rysy twarzy… Mały Sasuke. Zadziwił mnie jego policyjny strój i odznaka
na piersi, plastikowa, ale zawsze! Stał przede mną ze złożonymi w
"pistolet" rękoma. Jego dziecięca, pyzata twarz obserwowała mnie w
skupieniu, a oczy błyskały powagą. Ten widok strasznie mnie poruszył, a
jednocześnie rozbawił, ale nie mogłam tak po prostu się roześmiać! Moja rola w
tym przedstawianiu zyskała na wadzę!
— Zrobiłam coś złego
panie glino? — spytałam uprzejmie. Twarz chłopca rozpromieniła się, gdy ten
zrozumiał, że mam zamiar przyłączyć się do jego gry. Schował swoją
"broń" za paskiem ciemnych spodni i poprawił czapkę, zza której
wystawały czarne włosy.
— Jesce nie. — Skinął na
mnie wskazującym palcem, dając mi znać bym się pochyliła. Wykonałam polecenie,
a po chwili tuż przy uchu usłyszałam konspiracyjny szept. — Sukam
bandźola.
Zagryzłam
dolną wargę powstrzymując się od chichotu.
— Kogo dokładnie?
— Złego taty.
Zdziwiła
mnie ta odpowiedź. Dzieciak był mały, więc skąd u niego takie spojrzenie na
ojca? Czy chodziło mu o Sasuke?
— Dlaczego twój tata jest
zły?
— Bo tak! — wykrzyczał. I
już wiedziałam, że nic więcej się nie dowiem.
— Jak masz na imię? —
zagaiłam.
— Daiki!
— Twoja niania cię szuka,
Daiki. Pójdziemy do niej? — spytałam, mając nadzieję, że chłopak się zgodzi. W
końcu jeśli z wyglądu był tak podobny do Sasuke, to może i charakteru go
przypominał, będąc także był miłym, grzecznym chłopcem. Stop! Wróciłam myślami do czasów mojego i Uchihy dzieciństwa,
przypominając sobie jego charakter, zachowania, psotne pomysły... O nie!
Lepiej, żeby syn w żaden możliwy sposób nie wdał się w ojca. Tak dla dobra
ogółu.
— Nie ce do nioni! —
Głośne tupnięcie nogą wyraziło cały sprzeciw malucha. Uśmiechnęłam się ciepło
na widok jego oburzenia. Był słodki, w każdym tego słowa znaczeniu.
Jak
tu go przekonać?
— A co powiesz, na
nagrodę? — spytałam sprytnie. No jakie dziecko nie lubi być nagradzanym?
— Jacą? — zapytał po
"swojemu".
—To niespodzianka! —
zapewniłam.
— Aaaaa! Niepodzianki są
fajne. — Wyciągnął w moją stronę dłoń, którą zaraz pochwyciłam.
Tak
oto właśnie osiągnęłam mały sukces i byłam z niego dumna! Wracałam z chłopcem
do sali, w której czekała na niego opiekunka. Przez całą drogę mały trzymał
mnie za rękę, cosprawiało, że nie mogłam przestać się uśmiechać. Z ogromnym
zainteresowaniem słuchałam wszystkiego, co miał mi do opowiedzenia. Daiki był
bardzo żywiołowym dzieckiem. Co trochę rozglądał się zainteresowany po szpitalu
i próbował zaciągnąć mnie w inne miejsce.
— Nie, Daiki. Mieliśmy
iść do twojej niani. Co z niespodzianką?
— Ale ja ce tam! — krzyknął,
ciągnąc mnie za rękę w stronę wózków szpitalnych.
— Najpierw pójdziemy do
twojej opiekunki. Czeka tam na ciebie Aiko! — Szybko skorzystałam z ostatniej
deski ratunku, licząc na to, że odwiodę go od kolejnego pomysłu.
— Do Ai?
—Tak. Czeka na
ciebie.
Daiki
prawie natychmiast przestał chcieć iść w stronę wózków, ponownie chwycił moją
dłoń i grzecznie zaczął dreptać obok mnie.
Będąc
już przy samych drzwiach do gabinetu gwałtownie przystanęłam, z środka wyraźnie
usłyszałam podniesione głosy.
— Gdzie Daiki? - Słysząc
złowrogi, męski głos aż podskoczyłam. Stojący obok mnie chłopiec skulił się w
sobie momentalnie i mocniej ścisnął moją dłoń. Posłałam mu pocieszający uśmiech
i chwyciłam za klamkę.
— Taka kobieta po niego
poszła, niech się pan tak nie denerwuje —Młoda opiekunka stała przed dwoma
postawnymi mężczyznami i zawzięcie się tłumaczyła.
— Jaka znowu kobieta?!
Jakoś nikogo tu nie widzę! — Czarnowłosy mężczyzna w garniturze obrócił się
wokół własnej osi po czym zamarł.
Stał
naprzeciw mnie i patrzył prosto w oczy. Widziałam jak z jego twarzy znika
wściekłość, a pojawia się zaskoczenie. Sama pewnie wyglądałam jakbym zobaczyła
ducha. Wszyscy w pomieszczeniu zamilkli i zaciekawieni spoglądali to na mnie,
to na Sasuke.
— No nareszcie. — Moją
uwagę skupiającą się na osobie Sasuke odwrócił jego brat. Itachi uśmiechnął się
do mnie żartobliwie po czym krzyknął do reszty zebranych:
— Dobra, gromadko! Tych
dwoje ma tu sobie wiele do powiedzenia, a skoro zguba się znalazła — pogłaskał
Daikiego po głowie, a chłopiec na poprawił czapkę — możemy zaprzestać
poszukiwań. No ludziska, wychodzimy!
Jak
powiedział Itachi, tak postąpili inni. Jedni opuszczali pomieszczenie chętnie,
inni mniej entuzjastycznie, ale wszyscy wyszli. Na samym końcu wyszedł starszy
z braci Uchiha puszczając do mnie oczko. Zostaliśmy sami.
To
uczucie, gdy mój niepewny wzrok spotkał się z czarnymi tęczówkami był nie do
opisania. Czułam się jak spłoszona mysz. Osoba Sasuke mnie przytłaczała. Nie
wiedziałam, gdzie mam się schować, jak uciec. On sam stał niczym posąg, a swoją
postawą niczego mi nie ułatwiał. Jego czarne oczy były zdziwione, a usta lekko
rozchylone. Nie widziałam w nim złości, czy wyrzutów, kompletnie nic! Nie
mogłam w jego zachowaniu wyczytać dla siebie żadnej wskazówki.
Zilustrowałam
jego osobę od głowy do stóp. Na pierwszy rzut oka widać było, że się zmienił.
To nie był już ten sam facet. Ten elegancki i zapewne drogi garnitur w ogóle
nie pasowały do osoby, którą kiedyś znałam. Miał bardziej surowy wyraz twarzy,
był śmiertelnie poważny. Stary Sasuke nienawidził garniturów! Był wesoły,
dowcipny, pełen życia! Nowy, był zaledwie cienie starego.
— Nic nie powiesz? —
mruknęłam, robiąc pierwszy krok w długiej rozmowie, która nas czekała.
Nie odpowiedział nic.
Jednak
istnieje coś znacznie gorszego od porządnego ochrzanu czy kłótni – całkowita
cisza. Słyszałam swój własny oddech i denerwujące cykanie zegarka. Dłonie mi
się pociły, a w gardle całkowicie zaschło.
Nagle
Sasuke wykonał ruch, a ja poczułam się jak ofiara groźnego drapieżnika. Ruszył
w moja stronę stanowczym, wręcz agresywnym krokiem, który jeszcze długo po tym
wydarzeniu bębnił mi w uszach. Przybrałam z lekka zlęknioną pozę spodziewając
się nawet uderzenia. W mojej głowie Sasuke nie był zdolny do takiego wyczynu,
ale my byliśmy teraz w świecie realnym. Dla niego byłam zdrajczynią, kobietą,
która zostawiła go bez słowa znikając z dnia na dzień. Uciekającą przed
problemami histeryczką, która zamiast szczerej rozmowy zawsze wybierała
porzucenie problemów i zaczęcie wszystkiego od nowa. Sęk tkwił w tym, że te
problemy wcale nie znikały. One wracały z podwójną siłą.
Moim
ciałem wstrząsnęła fala gwałtownego gorąca, gdy silne, męskie ramiona
zatrzymały mnie w mocnym uścisku. Napięłam się jak struna, nie będąc
przygotowana na taki obrót sprawy.
— Nie uciekaj. — Cichy
szept wypełnił moją głowę. — Nie uciekaj już nigdy więcej.
Wtuliłam
się w niego ufnie, tak właściwie to w tym momencie nawet nie zastanawiałam się
co robię. Buzowało we mnie zbyt dużo emocji. Robiłam to co podpowiadało mi
serce, nie dopuszczając rozumu do głosu.
Może
i ta sielanka trwałaby dłużej, może i doczekałabym się nawet happy endu, gdyby
nie czerwona lampka, która zapaliła mi się w głowie ogłaszając wyjącym sygnałem
alarm.
Odsunęłam
się od Sasuke gwałtownym ruchem.
W
tym wszystkim znów wyszłam na jedyną winną. Nie mogłam do tego dopuścić. Nie
chciałam ponownie być ta złą, która potrzebowała wybaczenia. To wszystko co
miało miejsce nie było tylko moją winą.
— Zdradziłeś mnie. —
Zabrzmiałam tak jak tego chciałam; pewnie, surowo i nieugięcie.
Mina
Sasuke wyrażała czysty szok. Chyba nie spodziewał się u mnie takiego
zachowania, bo groźnie zmarszczył brwi.
Ooo! Ja się dopiero rozkręcałam!
— Ukrywałeś przede mną dziecko! Nie powiedziałeś
mi nawet słowa, o istnieniu Aiko! Myślałeś, że się nie dowiem? — prychnęłam
groźnie, podchodząc do niego bliżej. Dźgnęłam go palcem w tors i wysyczałam
cichym szeptem:
— A teraz, gdy wszystko
już sobie poukładałam, gdy podniosłam się po tym całym rozstaniu, chcesz zrobić
ze mnie jedyną winną? Nie Sasuke, już nie dam się nabrać.
Byłam
z siebie dumna. Tak powinnam postąpić od razu; wykrzyczeć i zapomnieć.
— A ty? — Zachrypnięty
głos wydobył się jego gardła.
Odchrząknął pewnie i zmierzył mnie wściekłym spojrzeniem. — Jak się zachowałaś
co?! Może i cię zdradziłem, może i zachowałem się jak bydlak, ale to nie
zmienia faktu, że to ty mnie zostawiłaś. Jesteś samolubna Sakura. Dbasz tylko o
siebie. Zastanawiałaś się choć raz nad tym jak ja się z tym wszystkim czułem?!
Myślałaś o tym co się ze mną działo, gdy wracając z pracy nie zastałem cię w
domu?! Nie! Bo myślisz tylko o sobie! — krzyczał, wymachiwał rękoma i niestety
miał racje. Byłam samolubna, zostawiałam go samego bez słowa pożegnania, ale
nie mam zamiaru zgonić tej całej winy tylko na moje barki.
— A ty myślałeś niby o
mnie zakładając rodzinę? Myślałeś o mnie trzymając w ramionach Daikiego? Wcale
nie jesteś lepszy! — Nie odpowiedział mi na to oskarżenie.
Zaśmiałam
się mu prosto w twarz pozbywając się całej negatywnej energii, która się we
mnie kotłowała.
— Nie było cię przy mnie
nawet po śmierci mojego ojca! Może miałeś inne zajęcia, co? Czyżby nowa
rodzinka?
— Sakura, to ty ode mnie
odeszłaś!
Wiedziałam,
że sama przyczyniłam się do tego, że Sasuke ułożył sobie ponownie życie.
Przystałam na taki warunek. Nieświadomie zaczęłam spychać samą siebie na
przegraną pozycje w tej wymianie zdań, więc po prostu zamilkłam.
Na
chwilę między nami zapanowała niezręczna cisza, podczas której nerwowo zaczęłam
obracać na palcu mały krążek, gdy tylko poczułam spojrzenie Sasuke na mojej
dłoni, natychmiastowo schowałam ją za plecami.
— Jeszcze ją masz? —
spytał już bez tych złych emocji, spokojnie.
— Ale co? —
odpowiedziałam głupio. Nagle straciłam cały zapał na jakąkolwiek rozmowę.
— Obrączkę. Myślałem, że
po rozwodzie się jej pozbędziesz.
— Nie mam zamiaru ci się
tłumaczyć Sasuke. Najchętniej bym z tobą nie rozmawiała, zrobiłam to tylko z
polecenia Itachiego. — Powiedziałam te słowa zanim tak naprawdę
pomyślałam.
— Itachi się z tobą
widział? Wiedział o twoim powrocie? — Naskoczył na mnie z tymi pytaniami, a ja
odruchowo przytaknęłam.
Wkopałam
Itachiego. Idiotka ze mnie.
— Powinieneś się cieszyć.
Gdyby nie on nie rozmawiałabym tu teraz z tobą.
Brunet
przetarł z głośnym westchnieniem swoją twarz i spojrzał na mnie zmęczonym
wzrokiem.
— Zmieniłaś się Sakura.
Prawie cię nie poznaje. — Prychnęłam cicho pod nosem i splotłam ręce pod
piersiami.
— Jakbyś ty wcale się nie
zmienił. Garnitur? Kiedyś nienawidziłeś takich strojów.
Uśmiechnęłam
się pod nosem widząc jego zażenowaną minę.
— Przejąłem interesy po
teściu. — Och! Tego się nie spodziewałam. prawie zapomniałam o tym jego nowym,
poukładanym życiu.
— Rozumiem. — Tak
naprawdę nie rozumiałam, ale to nie miało znaczenia.
Znów zamilkliśmy skrępowani swoją obecnością,
po tych emocjach, które z nas wyparowały pozostało już tylko zmęczenie.
— Pójdę już. Muszę
porozmawiać z córką. — Przyjęłam z
goryczą i odprowadziłam go wzrokiem aż do drzwi. Słowo córka, pozostawiło spustoszenie w głowie.
Gdy
wychodziłam ze szpitala, miasteczko otulał już chłodny wieczór. Pożegnałam się
skinieniem głowy z Nori i ruszyłam w stronę swojego domu. Czułam się tak lekko,
iż odnosiłam wrażenie, że zaraz będę unosić się nad chodnikiem. Byłam
szczęśliwa, w końcu miałam to wszystko za sobą. Mogłam zacząć żyć, nie
przejmując się ani Sasuke, ani jego rodziną.
Sprężystym
krokiem przemierzałam opustoszałe uliczki Konohy. Naciągnęłam na głowę kaptur i
opatuliłam się dokładniej kurtką, jesień nadchodziła wielkimi krokami. Słysząc
znajomą melodyjkę natychmiast zaczęłam przeszukiwać torbę, warcząc wyzwiska pod
nosem.
— Gdzie ten telefon?! —
Ręką robiłam w torbie jeszcze większy rozgardiasz niż był. — Jest...
Zmarzniętymi
rękoma odblokowałam ekran na którym wyświetlił mi się zamiast numeru, napis
Prywatny. Zmarszczyłam brwi, ale odebrałam połączenie.
— Halo?
Po
drugiej stronię usłyszałam niepokojącą ciszę i czyjś świszczący oddech.
Zaniepokojona powtórzyłam:
— Halo?!
— Sakura... — cichy
pomruk sprawił, że wszystkie włosy zjeżyły mi się na głowię. Przystanęłam na
środku chodnika, przestałam interesować się otaczającą mnie rzeczywistością.
Liczył się tylko ten głos.
— Czego chcesz?! Zrobiłam
tak jak kazałeś, więc czego jeszcze oczekujesz?! — Nie panowałam nad sobą,
zaczęłam wykrzykiwać do słuchawki różne oskarżenia pod adresem dzwoniącego,
czułam jak trzęsę się ze złości i strachu.
— Spokojnie... —
Podświadomie widziałam na tej jego gębie uśmiech pełen wyższości. Przeklęty
staruch! — ładnie to tak? Oczerniać osobę, której tyle zawdzięczasz?
— Nie jestem za nic ci
wdzięczna! Zniszczyłeś mi życie!
Po
drugiej stronie rozległ się gardłowy śmiech.
— Ja? Sama to zrobiłaś...
Podwinęłaś ogon i zwiałaś, ale ja nie o tym. — Zacmokał dwa razy po czym
kontynuował. — Złamałaś zasady Sakura. Miałaś trzymać się na uboczu, a
tymczasem wróciłaś do Konohy, mało tego. Ten incydent z dziś, ten z Sasuke,
myślałaś, że się nie dowiem? Uważasz mnie za kretyna?!
Umilkłam
tracąc całą pewność siebie. Ten facet był niebezpieczny.
— Odpowiedz, jak się
pytam! Czy uważasz mnie za kretyna?! Uważasz?! — krzyczał do słuchawki jak
opętany.
— Nie.
Mężczyznę
wyraźnie uspokoiła moja odpowiedź, bo umilkł na chwilę oddychając chrapliwie.
— Mam nadzieję, że wiesz
co masz teraz robić. Umawialiśmy się na coś. Jeden niewłaściwy krok, a na
wierzch mogą wyjść bardzo nieprzyjemne sprawy. Rozumiesz?
Kiwnęłam
niepewnie głową, ale szybko zorientowałam się, że on przecież nie może tego
zobaczyć. Przełknęłam nerwowo ślinę, po czym wyszeptałam:
— Tak.
W słuchawce rozległ się
sygnał przerwanego połączenia.
Od
autorki:
No mam już za sobą
kolejny rozdzialik z jednej strony jestem zadowolona, bo wyrobiłam się
w czasie, ale z
drugiej.... No ten rozdział miał wyjść inaczej. Pisało mi się go dużo gorzej
niż poprzedni. Trudniej.
>.<
Nie zawsze może być pięknie nie?
No nie będę tu się
rozpisywać i użalać nad sobą. Muszę podziękować wszystkim tym, którzy
skomentowali poprzedni rozdział. Gdyby nie Wy pewnie jeszcze bym się leniła, a
nowego rozdziału by nie było! XD
Dziękuję jeszcze Czarnej
za sprawdzenie i jej czerwony kolor!
Miłej nocy kochani! :*
Pierwsza *O*
OdpowiedzUsuńWiesz jakie emocje po przeczytaniu mam?! Wiesz?! Spotkanie Sakury z Sasuke....takie Kawai! Aiko i Daiki są tacy kochani :D. Może to tez fakt, że to dzieci Uchihy xD? Uwielbiam Twój styl pisania, uwielbiam tą historie, ma w sobie coś magicznego. Jak zakończysz tego bloga (a mam nadzieję, że nie prędko) to domagam się wydania książki na podstawie. Babo listy bestselerów masz na bank! Tylko ciekawe czemu dzieci tak Sasuke nie lubia, czyżby ich bił? Pedofil? xD Nie no śmieję . Koniec tajemniczy, jakiś chuj coś chce od Sakury. Nie spodziewałam się tego o.O A już myślałam, że powoli dochodzi do happy endu xD a tu bam jakiś ciulas się ukazał.....już go nie lubię ;-;.
Czekam na nexta!
Twoja Czika z GG Paula ;*
Moja Czika :D hahahhahaha
UsuńTy jak zwykle... pełno emocji!
Dzieci Uchihy muszą być fajne... Są Uchiha w końcu nie? B|
Oj blog miał nie być długi, do końca właściwie zostało 12 rozdziałów... Ale jeśli czytelnicy będą chcieli więcej to coś się wymyśli ;)
Hahahahhah, książka... Za wysokie progi na moje wyrostki xd
Z tym pedofilem to dałaś xd Uśmiałam się :D
O "chuju" jeszcze się czegoś dowiesz, nie panikuj.
Dziękuję za komcia :*
Witam, witam!
OdpowiedzUsuńShori jestem, miło mi ^^
Już jak przeczytałam nazwisko tej dziewczynki przeczuwałam najgorsze, choć tlił się we mnie płomyk nadziei, że może to jednak dziecko Itachi'ego. Ale jednak Sasuke... Ból i rozpacz ;-;. Mam takie niejasne przeczucie, że Sasuś zdradzi swoją obecną żonę z Sakurą xD. Bądź co bądź wcale by mi nie było jej żal. Wręcz przeciwnie! Uśmiechałabym się jak głupia, myśląc: "Masz za swoje, głupia krowo! To za oddzielanie mojego ukochanego SasuSaku! Hahahahaha!!". Ale z drugiej strony są przecież jeszcze dzieci. To było by smutne, gdyby żyły w rozbitej rodzinie. Ale ja i tak jestem za zdradom ^^. Hm... fajnie tu u ciebie, może zostanę na dłużej?
A na koniec telefon tego fagasa... Pewnie jakiś zboczylas z ulicy, który ma hopla na punkcie Sakury i straszy ją pogróżkami! Tak, tak, to na pewno to.
Tak właśnie teraz kojarzę, że ty chyba obserwujesz mojego bloga z jednopartówkami, prawda? :>
Weny!
Mi się zdaje, że Sasuke żona nie żyje mam na to przypuszczenia:
UsuńNikt nie wspomniał nic o matce Aiko. Nawet ona sama nic o niej nie mówiła tylko o ojcu. Na pewno gdyby żyła była by jako pierwsza w szpitalu. Sasuke na pewno by przyjechał do szpitala wraz z żoną a nje sam.
Ahaś, pewnie masz rację. Choć może wyjechała gdzieś lub praca jej nie pozwoliła? Nie wiem, nie wiem...
UsuńŁohohoh... Spekulacje widzę poszły w ruch! :D
UsuńA tak serio to cieszy mnie to, że ktoś się moim blogiem interesuje, to miłe!
Shōri Chan - No hejka! :D Fajnie cię tu widzieć
Czytałam twój komentarz jak wracałam ze szkoły i powiem ci, że uśmiechałam się jak głupia. Ludzie się na mnie dziwnie patrzyli xd Pamiętam kiedyś jak też czytałam czyjś komentarz wracając ze szkoły i się uśmiechałam, a taki staruszek do mnie:
- Co się tak szczerzysz dziewczyno! - Hahahhahah xd
Zboczeniec z ulicy, no coraz ciekawiej się robi! :D
Tak obserwuję twojego bloga. ;3
Anonimku - hejoł!
Co do żony Sasuke, oj dowiecie się wszystkiego w następnym rozdziale. A przynajmniej mam taką nadzieję. XD
Uwielbiam te wasze spekulacje! :D
Pozdrawiam gorąco! :*
Linki
Wiesz no, Linki, ten komentarz był pisany na spontana xd. Uwielbiam rozśmieszać ludzi, to moje hobby :p. A te moje wywody o zdradzie są jak najbardziej aktualne! Jeśli żona Sasuke jeszcze żyje (do czego zalicza się samo bicie serca), to uwierz mi, że Shori ją dorwie ;>.
UsuńWiedziałam, że skądś Cię kojarzę! Niestety, na jednopartówkach ostatnio mały zastój, bo bardziej skupiam się na swoim drugim blogu :| [ritan-ss]
Pozdrawiam również i weny!
No dalej kochanie! Czekamy na rozwój.
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie, a to nie takie proste zadanie.
Z pozdrowieniami
Marao - Autorka cherry-blossom-sakura.blog.onet.pl
Oooooo, to Ty! :D
UsuńCieszę się, że udało mi się sprostać zadaniu i Cię zaciekawić! :D
Dziękuję za komentarz.
Również pozdrawiam,
Linki
Świetny blog. Zastanawia mnie jedna rzecz. Czemu wszyscy mają za złe Sakurze, że odeszła od Sasuke jeżeli wina nie leży po jej stronie tylko po jego.
OdpowiedzUsuńDziękuję za komcia. :D
UsuńHmmm... Nie wszyscy znają prawdę, przykładem jest np. Mikoto, która osądza Sakure nie wiedzą wszystkiego. Nie bój nic rozwinę ten temat i postaram się wszystko logicznie przedstawić.
:3
O cholera jasna. ._.
OdpowiedzUsuńPrzeczuwałam, że Aiko, to córka Sasuke, a jednak czuję ten zawód - ale tak to jest, jak jest się zwolennikiem bezproblemowych historii miłosnych, jednak gdyby były bezproblemowe, nie byłyby ciekawe xD (fuck logic)
Cały czas jednak mam taką cichą nadzieję, że w którymś rozdziale okaże się, że Sasuke teraz tylko na złość mówił Sakurze, że to jego dziecko, a tak naprawdę ojcem jest Itachi... Nadzieja matką głupich </3
Jeszcze ta ostatnia część rozdziału - jaka umowa? Co się tak właściwie stało te kilka lat temu? Zdrada i dziecko Sasuke + odejście Sakury, to wiadomo. Ale co się stało między samą Sakurą a tym kimś, kto pokazał jej zdjęcie dziecka Sasuke?
To mnie tak strasznie ciekawi! I teraz nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ._. No tak, na jedne pytania mam już odpowiedzi, natomiast teraz pojawiają się kolejne zagadki ^^"
Dzisiaj ode mnie krótko i chyba trochę chaotycznie, ale to przez to, że mam teraz mega mało czasu. ^^"
No nic, to czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam! :D
No hej! XD
UsuńJa lubię problemy! I często sama stwarzam je tam, gdzie ich nie ma! Tak bardzo jaaaa xd
Nie ma co się załamywać, każda matka kocha swoje dzieci! :D
Grrrr te moje tajemnice, nawet nie wiesz jak mi ciężko to wszystko złożyć do "kupy" tak by pasowało.
Jak o tym wszystkim myślę, to aż mnie głowa boli, tyle rzeczy do wyjaśnienia! Wy jeszcze nie wiecie, ale ja wiem! To trudne!
I to niby Ty napisałaś chaotycznego komcia -,-
Nawet nie wiesz jak mi miło z powodu Twojego komentarza, tak ciepło na serduchu! :D Ja też nie mogę doczekać się nowego rozdziału, no i Waszych komci. ^^
Dziękuję za pozdrowienia i również pozdrawiam :*
Wiedziałam, po prostu wiedziałam, że to będzie córka Sasuke! Jednak moja intuicja mnie nie zawodzi ;D Ciekawe czy z Madarą też trafiłam ^^
OdpowiedzUsuńCo do fabuły, to nie ukrywam, że liczyłam na to, że Saś zaprzeczy oskarżeniom dotyczącym zdrady. A tu taki zawód :( Co mu do tej głowy strzeliło?
Chyba, że dziecko miał już przed związkiem z Sakurą, ale wtedy by coś powiedział na swoją obronę... Sama nie wiem xD
Zastanawiam się ile oni wszyscy mają lat? Sasuke? Sakura? I dzieci Saska? To by trochę uprościło sprawę. Mogłabym wtedy pokombinować i trochę "wybielić" Sasia :D ( przez to, że nie potrafię przyjąć do wiadomości, że on ją zdradził xP)
Ahhh ten Madara ;/ On nic innego nie potrafi tylko niszczyć czyjeś życie :P Zająłby się swoim życiem, a nie tylko mieszał w czyimś xD
Przez to, że masz teraz tylko jednego bloga liczę na to, że częściej będą pojawiać się nowe rozdziały ^^ Czekam więc z niecierpliwością, mam nadzieję, że w następnym coś się wyjaśni :D
Buziaki Anna :* :* :*
Powtórzę, TO NIE MADARA! Ta dam! Huhuuhu, ja mam inny plan, bardziej... no nie wiem co bardziej, brak mi słowa xd
UsuńJa sama nie wiem co mu do tej głowy strzeliło! Ci Uchiha! Ale tacy są przystojni... *.*
Co do wieku bohaterów to też mam obcykane, miałam zrobić zakładkę z bohaterami, ale no.... MÓJ LEŃ!
Chce pisać częściej, ale ostatnia klasa gimnazjum codziennie mam jakąś kartkówkę lub sprawdzian, a jak nie mam nic to zrobią mi zebranie w kościele do bierzmowania! No i wiadomo, chce się człowiekowi trochę odpocząć poczytać coś ;3
Mam jeszcze bloga z partówkami :P
Ale będę się starać pisać częściej! :)
No ja mam też nadzieję, że coś się w następnym wyjaśni xd
Ehhh, serio miło Cię widzieć po takim długim czasie, liczę na to, że Twój blog nie zmartwychwstał tylko chwilowo! ^^
Dzięki za komcie :*
Ściskam i całuję,
Linki :* :* <3
Nie Madara?! A więc kto? Orochimaru? Albo ktoś nowy... No, no to będę miała o czym teraz myśleć ;o
UsuńTego lenia trzeba szybko przegonić, bo niedługo się zadomowi xP A kysz, a kysz! ;D
Jeśli chodzi o brak czasu, to doskonale Cię rozumiem. To właśnie przez niego nie było mnie tyle miesięcy ;( Ale teraz wróciłam i mam nadzieje, ze już się to nie powtórzy. Nawet wczoraj poświęciłam swoją naukę, żeby opublikować nowy rozdział xP
Nowy blog? A ja jak zwykle nic nie wiem. Jak zorganizuje trochę więcej czasu, to wpadnę i tam :)
Nie ma sprawy, czytało mi się niezwykle przyjemnie, czekam na więcej ;)
Buziaki ;*
Gdybym mogła, klęła bym na ciebie-wierz mi. Dawno nie czytałam tak dobrego opowiadania mimo, że to dopiero 3 rozdziały.
OdpowiedzUsuńNapisałabym, też dłuższy komentarz, ale niestety muszę mykać. Wiedz tylko, że masz nową fankę. Oddaną fankę, która czeka na nowy rozdział.
No hejka! :D
UsuńKomentarz może krótki, ale tyle radości mi sprawił <3 Mam nadzieję, że w dalszych rozdziałach Cię nie rozczaruję, nie chciałabym tego.
Nowy rozdział już niedługo, dałaś mi niezłego kopa tym komciem. Będę starać się jak najszybciej uporać z rozdziałem, tylko ta szkoła... >,<
No nic dziękuję za komcia, buziaki :* :*
Właśnie! Ta cholerna szkoła! Mam ten sam problem ;c
UsuńCzytałam dużo opowiadań o tematyce SasuSaku i naprawdę niewiele z nich nadawało się do czytania. A to powtarzały się jakieś utarte schematy, albo tekst raził błędami ortograficznymi, interpunkcyjnymi i logicznymi.
OdpowiedzUsuńTwoja historia jest ciekawa i mimo czytania naprawdę dużej ilości tego typu blogów, nie spotkałam się jeszcze z taką koncepcją (albo po prostu pamięć mi szwankuje). W każdym bądź razie, świetnie piszesz, nie zanudzasz (a to ważne!) i masz interesujące pomysły. :)
Pozdrawiam i życzę dużo weny ;)
Danse Macabre
[twoj-swiat-moim-swiatem]
Bardzo dziękuję za komentarz!
UsuńNie no u mnie też pewnie znajdą się błędy stylistyczne, ortograficzne itd. No ale mimo wszystko dziękuję za miłe słowa, staram się jak mogę!
Nom robię co mogę by nie zanudzać, ale ja jestem mistrzem omijania ważnych tematów, tak jakoś to ostatnio zauważyłam. :D
Znam Cię! Czytałam Twojego bloga! :D Widziałam, że dziś pojawił się nowy rozdział, zobaczę coś Ty tam wymyśliła! :P
Nooo... mój komentarz może być z lekka chaotyczny, ale no... zmęczenie. :D
Jeszcze raz dziękuję!
Ja przepraszam, ale w co ta Sakura się wpakowała na litość boską?!
OdpowiedzUsuńCo to był za telefon? Pal licho Uchihę, ich spotkanie i w ogóle, TEN TELEFON! XD
A jak na złość, nie mam czasu czytać dalej, bo muszę lecieć do pracy! -.- Ugh. Ale pewnie jutro doczytam resztę. :D